Akademia Sztuk Przekraśnych na żywo! Literackie skarby pod specjalnym nadzorem czyli porozmawiajmy o literaturze czeskiej

ASP po raz pierwszy na żywo!
Literackie skarby pod specjalnym nazorem czyli porozmawiajmy o literaturze czeskiej w ramach Akademii Sztuk Przekraśnych z Anią Maślanką, autorką bloga Literackie skarby świata całego

 

Gdzie: GRID Prague, Opatovická 18, 110 00 Nové Město
Kiedy: w dniu Finału, 30.01.2022 (niedziela), o 16.30, przed koncertem!

Spotkanie  jest częścią naszego praskiego Finałowego Koncertu – szczegóły koncertu TUTAJ.

Nie będziemy się tu wymądrzać z opisami, oddajmy lepiej głos Ani Maślance, które opowie nam czego możemy spodziewać się na naszej praskiej Akademii w tym roku:

"Literackie skarby pod specjalnym nadzorem czyli porozmawiajmy o literaturze czeskiej

Humor, ironia, dystans – ale czy na pewno? Pod wpływem prozy Hrabala, Haška czy Škvoreckiego nauczyliśmy się patrzeć na literaturę czeską w ściśle określony sposób. Daliśmy się ponieść hospodskim historkom i zapomnieliśmy, że czescy pisarze mają do zaoferowania dużo więcej niż poczucie humoru.

Przyjrzyjmy się czeskiej literaturze na nowo, zdmuchując z niej piwną pianę, dostrzegając całą jej złożoność. Zastanówmy się, co kryje się pod błazeńską maską Haška i za „światem pięknym do obłędu” Hrabala. Posłuchajmy, co mają do powiedzenia autorzy i autorki tworzący dziś, sprawdźmy, czy istnieje czeska literatura zaangażowana. Zobaczmy, jak Radka Denemarková czy Marek Šindelka reagują w swoich utworach na rzeczywistość wokół nas, dają nam do myślenia i próbują zmieniać świat na lepsze.

Nie rezygnujmy z uśmiechu – śmiejmy się z rozmów w saunie bohaterów Jaroslava Rudiša, z młodzieńczych wspomnień Petra Šabacha i z literackich figli Jiřiego Kamena, ale pamiętajmy, że ten komizm, jak piwo, ma posmak goryczki. Prawdziwe literackie skarby czeskiej literatury kryją się gdzieś głębiej. Spróbujmy się do nich dokopać!"

 

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o Ani, przeczytajcie co pisze o sobie na blogu:
"Z wykształcenia inżynier i bohemistka. Na filologię trafiłam późno, bo zawsze słucham innych, a nie siebie. Prawda jest taka, że tylko książki mają dla mnie sens i tylko pisać bym w życiu chciała, nic innego.

Z natury straszna malkontentka, ale raz na jakiś czas zdarza mi się stanąć jak wryta i rozpłynąć w podziwie. Ponoć to bardzo we mnie zaskakujące, ta depresja podszyta dzikim zachwytem. Choć ja w tym nie widzę nic dziwnego – i oczyszczającego smutku, i zachwytu drobnostkami nauczyłam się od pana Hrabala, który jest dla mnie niedoścignionym mistrzem, czempionem krytych kortów, jego książki to dla mnie prawie religia, do jego zdań prawie się modlę. To dzięki niemu stałam się czechofilką. Przez mistrza Rabelais'go z kolei postanowiłam zostać pantagruelistką, ale na to chyba jestem trochę zbyt spięta. Chyba że po kilku głębszych. Bo dobre wino i dobre piwo bardzo lubię, co się w sumie z rabelaisowską filozofią życia pięknie zgadza. Z hrabalowską zresztą też.

Książki lubię, ale raczej ich nie pożeram jak mama Hrabala kotlety wieprzowe o trzeciej nad ranem, a sączę powolutku jak gorącą herbatkę, jak by to mój mistrz napisał „biorę zdania do buzi i ssę jak cukierek”. Z każdą się tak pieszczę, więc schodzi mi długo, stąd marna częstotliwość wpisów na tym blogu. A najbardziej lubię wielkie, pożółkłe knigi, które męczę miesiącami, a gdy już skończę, wyciągam z szufladek wszystkie zgromadzone podczas lektury myśli i same układają się w piękną całość, jak żelazne opiłki wokół magnesu na aktywnych grafikach Vladimirka, czułego barbarzyńcy. Lubuję się w klasyce. Od nowości się nie odżegnuję, ale też pożądliwie nie patrzę.

Moi najulubieńsi? Prócz wymienionych jest jeszcze Bruno Schulz, bo nikt nie potrafi tak jak on zamknąć w słowach leniwej atmosfery gorącego sierpniowego popołudnia. Ota Pavel, bo ma świeżość spojrzenia i niewinność dziecka, które tak uwielbiam u mistrza Hrabala. I trzy panie – Virginia Woolf za kunszt opisu i cudowną dbałość o szczegóły, Katherine Mansfield za to, że jej opowiadania łyka się jak lekkie ciastka z kremem i wiórkami kokosowymi, i Olga Tokarczuk za zadziwienie światem i wymyślanie rozkosznych teoryjek na jego temat, za połączenie wnikliwości naukowca z subtelnością poetki. Poza tym, ponieważ przy każdej możliwej okazji radośnie łamię zakaz Nabokova i identyfikuję się z książkowymi bohaterami, zakochana jestem w Białych nocach Dostojewskiego. Marzyciel to ja.

***
Literackie skarby świata całego prowadzę od 2010 roku. Blog wziął swoją nazwę od tytułu jednej z książek Bohumila Hrabala. Zapraszam też na bloga Piękna rupieciarnia, który jest zapisem moich dni słonecznych.
Anna Maślanka"

Link do bloga Ani TUTAJ.

Z całego serca dziękujemy Ani za udział w ASP naszego praskiego Finału! ❤️

Za udział w wydarzeniu poprosimy Was o dobrowolną opłatą na rzecz Fundacji – najlepiej poprzez e-Skarbonkę naszego Sztabu.

Liczymy na Waszą hojność i serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w spotkaniu.